Tak więc, Vice City Stories dorównuje, a niekiedy nawet przewyższa pod względem możliwości Liberty City Stories. Ale czy fabuła jest równie wyśmienita? A może nawet lepsza?
Akcja gry toczy się w latach osiemdziesiątych minionego wieku, a dokładnie w roku 1984 - dwa lata przed akcją GTA: Vice City. Jak już wcześniej napisałem, ponownie mamy okazję zagrać w pięknym, jasnym, różowym, słonecznym Vice City. Postacią, którą będziemy kierowali w tej grze jest niejaki Victor Vance, brat Lance'a (w VCS jeszcze żyje). Victor ma 28 lat i jest gangsterem oraz byłym wojakiem (kapralem), służącym w U.S. Marines. Powraca to Vice i wkracza w świat gangsterki, miesza się w podejrzane interesy oraz zabija bez skrupułów (jak w każdym GTA...). W tej grze jak i w poprzednich częściach, chodzi oczywiście o władzę. Powoli pniemy się po szczeblach mafijnej drabiny.
Słów kilka trzeba też powiedzieć o muzyce. Jak zawsze jest ona dopasowana do klimatu gry. Niektóre 'stare' radia z VC zostały, ale też kilka jest nowych, np. Paradise FM (muzyka disco) lub VCFL (muzyka Soul), w którym możemy usłyszeć nawet Rick'a James'a!
Podsumowując... W nowym Grand Theft Auto nic innowacyjnego - prócz fabuły - nie ma (dlatego też nie napisałem o tej grze zbyt dużo), ale to ciągle jest GTA, które ma świetny klimat! No i jeszcze powrót do tego różowego Vice... Nic nie robić, tylko grać! Tak więc GTA: Vice City Stories, jest raczej... ba! Z pewnością najlepszą grą okresu zimowego na PSP! Gdybym mógł kupić jedną grę na PSP, to nie wahał bym się i od razu sięgnął po VCS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz